W bodajże ostatnim numerze "Gościa Niedzielnego", pan
I niby przegraliśmy, bo przegrali wszyscy chrześcijanie (od rzymskich katolików, przez ich "greckich" braci, prawosławnych i ewangelików)... Jednakże ostatecznie zatriumfował Chrystus...
Czasami, jako, że idealistą jestem, myślę sobie, iż to wszystko jakieś dziwne, poplątane, ponieważ my (czyt. chrześcijanie) ciągle dostajemy baty... Jest nas tylu, a robi się z nami co się komu żywnie podoba! A po lekturze "tabliczki sumienia" pomyślałem: A co zrobiono z moim Bogiem? Umarł a jednak żyje! Zwyciężył! I wierzę, głęboko i szalenie wierzę, że zwycięstwo, to ostateczne zwycięstwo należy do Boga!
Na koniec film... Zapewne dla większości znany, ja dopiero przed chwilą go zobaczyłem... (otrzymałem linka od Oli, której w tym miejscu chciałbym za to podziękować - Olu... Dziękuję!).
Gianna Jessen przeżyła... aborcję! Jest niedoszłą ofiarą cichego holocaustu - bo przemysł aborcyjny to holocaust...
Gorąco zachęcam do poświęcenia tych kilkunastu minut i wsłuchania się w to, co pani Jessen ma do powiedzenia... Szczególnie o wartości bycia mężczyzną i kobietą.
2 komentarze:
Raczej Franciszek Kucharczak ;)
Pozdrawiam
Już poprawiłem :) Dzięki za info! :)
Prześlij komentarz